Hermana Maritza od paru dni nie wstaje z lozka ? problemy z plecami.
Kilka godzin po nas na misje dotarli dwaj dziennikarze Goscia Niedzielnego ? Szymon i Roman. Jakze niezwykle to spotkanie, umowione chyba przez samego Pana Boga. I ku mojej radosci nasi drodzy, juz zaprzyjaznieni, goscie z Goscia, odkryli na misji to co my. I niechetnie stad wyjezdzali, mimo ze stesknieni byli juz za swoimi rodzinami, po miesiecznej nieobecnosci, mimo ze wiele w Ameryce Poludniowej zobaczyli wspanialych rzeczy i wielu wspanialych ludzi poznali. Dla nas tez spotkanie ich tutaj bylo duzym przezyciem. Dziekuje Wam, Panowie za to, ze przyjechaliscie.
Jednak zanim Szymon z Romkiem dotarli na misje byly nasze przywitania, okrzyki radosci, wpadanie sobie w ramiona. Starzy dobrzy przyjaciele, siostry i las ninas, choc tez i wiele nowych twarzy. Spiewy i pytania o Tomka i done Joanne, ktore wciaz sie powtarzaja,. Brak ich tutaj wyraznie. ?Co Tomek kazal przekazac? ? pytaja mlode dziewczeta.
Nagromadzilo sie tych wydarzen tak duzo. Czy don Darek pamieta jak mam na imie ? ? pytaja. Nie zawsze, niestety. Widze smutek i zawod na twarzy. Tlumacze i licze na wybaczenie.
W jakze poruszajacy sposob reaguja na nasze prezenty ? nagrane CD z ich piosenkami. Trzy dziewczyny ? te na zdjeciach w kalendarzu – dostaja od nas kalendarze ? szybko biegna aby zawiesic kalendarze na scianach w swoich pokojach. W maju usmiecha sie do nas przesliczna Deisy.
Co chwile ktoras z dziewczat przypomina nam, ze to nie pierwsza nasza wizyta tutaj: ?Idzie kominiarz po drabinie?, Stare Miasto, Stare Miasto? ? podspiewuja lub wypowiadaja nauczone polskie frazy. Pamietaja swietnie, po polsku. Z angielskim jest gorzej.
Duza furore robia nowi wsrod nas Paula i Elliot. Dzieciaki nie odstepuja Pauli, a ona ich nie goni, wrecz przeciwnie, martwi sie tylko, ze niewiele rozumie. Pierwszego maja obrabiala kurczaki, wszystko w pierzu i krwi, i Paula posrodku tego wszystkiego z usmiechem na ustach. Ja bym wymiekl, ona byla bezcenna. Tego dnia poleglo 30 kurczakow.
Elliot zgodnie z przewidywaniami jest bardzo popularny wsrod wszystkich dziewczat. Duzo pisze w swoim notatniku, niewiele z rego upublicznia. Szukaja z Wojtkiem zajec fizycznych, maja wiele pomyslow na to, co zrobic. Jednak naszym glownym zajeciem bedzie nauczanie angielskiego. Dwie godziny dziennie kazdy z nas po poludniu z las ninas podzielonymi na cztery male grupy (w sumie 25 osob), plus 1-2 godzin rano w podstawowce ? po 15 minut z kazda grupa. Ja dzisiaj mialem dodatkowo zajecia w Colegio, w 3 grupach. Z powodu braku nauczyciela do tej pory uczyla h. Lenka, w maju ja ja zastapie.
Joanna i Michelle znowu nazywaja mnie lobito ? wilczkiem, tak jak sie bawilismy rok temu. A siostre Rose mama. Jest z nimi Veronica, pieciolatka wzrostem podobna do malutkiej Michelle. Bardzo spokojna dziewczynka, potrafi siedziec i swoje przedszkone rzeczy robic cichutko przez godzine nie zauwazona. Jej mama nie zyje, tato pije na umor. Zatem to juz trzeccie porzucone dziecko u siostr.
Znowu leje, co dzien po poludniu, wieczorem i w nocy, pogoda zwariowala tutaj. Zanim przyjechalismy bylo bardzo sucho.
H. Maria, ktora przyjechala pomagac siostrom z Canar, gdzie siostry zrezygnowaly z prowadzenia domu bo wszystkie rece potrzebne sa tutaj, ma we wtorek wieczorem chodzic po domach w sasiedniej wiosce Santa Anita, jako ze to maj, i tam modlic sie z mieszkancami na rozancu. Chce isc z nia.