Relacja Doroty z Ekwadoru

Witajcie
bardzo Wam dziękuje za słowa pociechy i wsparcia!
Staram się być cierpliwa, ale czasem to trudne… Zwłaszcza, ze często wydaje mi się że próba skomunikowania się ze mną jest przede wszystkim wielka próbą cierpliwości dla innych…
Z las ninas coś tam czasem próbuje pogadać (zawsze bardzo się cieszą, kiedy przekazuje pozdrowienia od Was?), ale myślę, ze generalnie jest trochę inaczej niż za Waszej bytności, bo tym razem jest tu na prawdę solidne stado wolontariuszek. ?
I to w większości dobrze mówiących po hiszpańsku.
W pre-basica bardziej, moim zdaniem, „bywam”, niż pomagam. Także dlatego, ze nikt mnie o to nie prosił. Po prostu zaprowadził mnie tam kiedyś przypadkiem jeden szkrabik i tak się jakoś potoczyło…
A żłobek w Marianas wciąż funkcjonuje i to chyba dobrze. Nie byłam tam jeszcze, ale mam nadzieje, ze będę. Tyle, ze roboty tam dla mnie nie ma, bo na dwadzieścioro dzieci są tam teraz 3 osoby.
Dziś był na prawdę miły dzień. Jedna z dziewcząt (Nelly-znacie ja?) rozpoczęła dziś postulat i zamierza zostać Hermana. Była uroczysta Msza Św, mała imprezka z pysznym ciastem i dużo radości.
Ściskam wszystkich i postaram się odzywać.
Dorota

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.