W roku 2015 do sióstr dołączyły dwie postulantki – Eli (Eliza) oraz Heidi, jedna z las ninas, którą poznaliśmy już za pierwszym pobytem w 2010 roku. Jednak po kilku miesiącach Heidi zdecydowała się siostry opuścić przerywając też studia w Quito. Eli wnosi zaś nieoceniony wkład w pracę ewangelizacyjną zwłaszcza z młodzieżą i siostry starają się, aby wzięła udział w Światowych Dniach Młodzieży w Polsce. Oby się to udało!
Zatem skład sióstr (od lutego 2016 roku codziennie indywidualnie omadlanych przez członków naszego Stowarzyszenia – siostra Lenka bardzo dziękuje również za tę formę wsparcia, twierdzi, że ta modlitwa jest bardzo potrzebna) jest następujący:
Maestra – siostra Lenka
s. Maritza
s. Rosa
s. Patrycja
s. Tatiana (Tati)
s. Liz
s. Sandra
s. Maria
Eli.
Od zeszłego roku opiekę duchową nad siostrami sprawuje młodziutki padre Juan Diego. Początkowo mieszkał u sióstr, które go nieco odkarmiły i doprowadziły do zdrowia, a teraz mieszka on w odnowionym czynem społecznym mieszkaniu przy parafii w Oyacoto, ale codziennie dojeżdża motocyklem na misję, aby odprawić mszę w kaplicy u sióstr o 5 rano. Potem także w miarę możliwości prowadzi zajęcia z dziećmi i młodzieżą. Dorota najbardziej zapamiętała go jako osobę, która potrafi grając w piłkę z chłopakami (jeśli chłopcy z drużyny przeciwnej przegrywają, to idą do spowiedzi) zemdleć, a jak tylko dojdzie do siebie wrócić do gry albo bawić się bez opamiętania z najmłodszymi. O padre Juan Diego także pamiętamy w modlitwie. Zdjęcia wszystkich współtwórców CMO zamieszczone są na naszej stronie internetowej.
Siostry uzyskały w końcu od władz państwowych bezterminową zgodę na prowadzenie szkoły i nie potrzebują co roku przechodzić przez biurokratyczne procedury. Dobudowały jedno piętro szkoły, tak że las ninas z Amazonii nie muszą raz w tygodniu dojeżdżać do szkoły w stolicy – Quito, ale mają zajęcia codziennie na miejscu. Wiąże się to jednak z tym, że nie pomagają one siostrom w prowadzeniu szkoły podstawowej ani przygotowywaniu posiłków. Do gotowania trzeba było wynająć jedną osobę, której siostry płacą 200 USD miesięcznie.
Sytuacja w szkołach państwowych w okolicy robi się bardzo trudna. Powszechne stają się tam narkotyki oraz obecność mafii. W związku z tym zaniepokojeni rodzice coraz częściej decydują się na przeniesienie dzieci do szkoły misyjnej, w której po raz kolejny zaczyna brakować miejsca i nauczycieli. Obecnie oprócz kilkunastu dziewcząt z plemienia Shuar jest 238 dzieci. Nie mieszczą się już one wszystkie na posiłku w salon grande – największej sali szkolnej, gdzie odbywają się także zebrania rodziców (nie tylko w sprawach szkolnych, ale także spotkania ewangelizacyjne oraz formacyjne) oraz inne uroczystości, gdy deszcz uniemożliwia przeprowadzenie ich na boisku szkolnym.
W szkole podstawowej powstały kluby zainteresowań, uczące przy okazji rzeczy praktycznych. Między innymi są to kluby ogrodniczy, krawiecki, farbiarnia, plastyczny, wyrobu instrumentów. Niektóre ze swych wyrobów trafiają do sprzedaży.
Na początku marca siostry odbyły czterodniowe rekolekcje, które poprowadził zaprzyjaźniony z siostrami od lat padre Antonio, Włoch, wykładowca w seminarium duchowym najpierw w Quito a teraz w Ibarra, dokąd na prośbę biskupa powrócił po dwóch latach z Florencji. To wspaniały rekolekcjonista, dla mnie osobiście jego powrót to znak Bożej opieki również nad misją.
Dona Manuelita, której sporo miejsca poświęciłem w książce o misji, znowu kogoś obdarowała. Na początku dala siostrom ziemię, na której stanęły budynki misji i szkoła. Teraz przekazała kawałek swej ziemi rodzinie z 5 dzieci, która żyła do tej pory na ulicy, „de basura” – ze śmieci, cytując s. Lenkę. Teraz siostry pomagają zbudować tam dom, a cała piątka żywi się a najstarsze spośród dzieci uczą się w szkole.
To chyba najważniejsze wydarzenia z ubiegłego roku do dzisiaj na misji. Mimo, że ciągle pracuję nad swoim hiszpańskim, to postępy są znikome i wiem, że wiele rzeczy w rozmowach z siostrami mi umyka. Ale jeśli Bóg pozwoli to w przyszłym roku udam się znowu z rodziną na misję (planujemy pobyt dwumiesięczny latem), a wtedy i hiszpański, i wiedza o tym, co na misji, znacznie się będą mogły poprawić.
Jeszcze raz bardzo dziękują za pomoc i wsparcie.
Dariusz Ściepuro
PS
Jeśli ktoś zainteresowany jest jeszcze otrzymaniem książki, to proszę o maila.